Platforma Netflix ponownie przyciągnęła uwagę widzów swoim najnowszym serialem dokumentalnym o zbrodniach prawdziwych — American Murder: Gabby Petito. Tym razem jednak nie chodzi o samą historię, ale o wykorzystanie sztucznej inteligencji do wygenerowania głosu tragicznie zmarłej Gabby Petito. Produkcja, zamiast narracji aktorskiej, sięgnęła po AI, by wyrecytować jej słowa z osobistych notatek.
Zmagania z etyką i technologią
Decyzja o wykorzystaniu sztucznej inteligencji wywołała burzliwą debatę na temat etyczności takich działań. Czy to odpowiednie, by AI mówiło w imieniu osób, które już nas opuściły? Netflix zasygnalizował na początku serii, że wykorzystuje technologię do oddania głosu Gabby na podstawie jej notatek i wiadomości tekstowych. “To wciąż jej historia” — argumentuje producent Michael Gasparro, uzasadniając decyzję w rozmowie dla Us Weekly. Kreatywność filmowców stoi tu w sprzeczności z poczuciem niesamowitości, które odczuwa wielu widzów.
Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy AI naraziło twórców na krytykę. Podobne wątpliwości wzbudził dokument o Anthonym Bourdainie, gdzie nie zawsze oczywiste było, które fragmenty należą do AI, a które do samego Bourdaina. Wywołało to falę dezaprobaty, z którą i tym razem muszą się zmagać twórcy z Netflix.
Sztuczna inteligencja a pamięć o zmarłych
Z biegiem czasu AI i techniki deepfake stają się coraz bardziej powszechne, a media i twórcy filmowi muszą podejmować trudne decyzje co do ich zastosowania w opowiadaniu prawdziwych historii. Warto wspomnieć, że Robert Downey Jr. stanowczo zapowiedział, że jego głos nigdy nie zostanie zastąpiony przez AI. Z kolei James Earl Jones z Disneyem ustanowił zasady korzystania z jego głosu dla postaci Darth Vadera.
Inne przykłady, takie jak umowy zawierane przez ElevenLabs z przedstawicielami majątków Jamesa Deana czy Judy Garland, pokazują jak skomplikowaną i wielowymiarową może być sytuacja. Rodzi się więc pytanie, gdzie leży granica pomiędzy oddawaniem hołdu, a przekroczeniem granicy w wykorzystywaniu nowoczesnych technologii.
